Odwrócił się, czując buzujący w nim niepokój. Wszystko
w nim krzyczało: Nie rób tego! Nie możesz! Ale on nie zamierzał się posłuchać.
Nie tym razem.
Zacisnął powieki, skupiając całą swoją uwagę na
odgłosach dochodzących zza kamiennej ściany. Wyczuł już zapach wilgoci.
~
Rusz się.
Syknął głos w jego głowie, sprawiając, że na jedną
chwilę przeszył go przerażający ból. Niemal czuł się jakby jego ciało płonęło
żywym ogniem.
Miał ochotę coś odwarknąć, ale wiedziałby jakie to za
sobą ciągnęłoby skutki. Dlatego też postanowił milczeć i zacząć działać.
Zachrypnięte głosy zza kamiennej ściany były coraz
wyraźniejsze i teraz zdecydowanie udało mu się wyłapywać choćby kilka słów.
- … tak, zgadza się, Oliver, mogę ją dorwać…
- Nie, zostaw to wszystko mnie…
Nic z tego nie rozumiał. W dodatku te dwa głosy zlewały
się w jedno.
Potarł skronie, cicho wzdychając. Musiał zacząć
działać.
Spokojnie podszedł do kamiennych drzwi i dotknął
zimnej, oblepionej pajęczyną klamki. Dotąd nikt nie wiedział o tym tajemnym przejściu.
Lata zajęły mu żeby je odkryć.
Nawiedziły go komplikacje. Co jeżeli coś się nie uda?
Co jeżeli wszystko poszło jak do tej pory za gładko?
Ogarnął go lęk i obawiał się, że w każdej chwili jego
umysł znów nawiedzi potworny głos.
Odczekał chwilę aż głosy dwóch mężczyzn ucichną i
nacisnął klamkę i z całą swoją siłą pchnął drzwi.
Korytarz był ciemny i za spokojny. Nie było tu żadnej
żywej duszy.
Wstrzymując oddech, po omacku ruszył do przodu,
starając się ze wszystkich sił nie narobić hałasu i przede wszystkim – nie
potknąć się. Choć teraz powinien zyskać o wiele większą zwinność coś wciąż go
blokowało. Jego dawne ‘’ja’’ jakby nie chciało odejść; jakby nie dawało się
przebić przez taflę nowego ‘’ja’’.
W końcu wyczuł pod dłońmi coś twardego, strukturą
przypominające kolejną klamkę. Przekręcił gałkę i pchnął drzwi.
Tym razem oślepiło go jasne, porażające światło.
Zasłonił oczy dłońmi, sycząc cicho.
Miał wrażenie, że wypaliło mu oczy i całkowicie stracił
możliwość widzenia. Po chwili zamrugał powiekami i powoli je otworzył.
Ostre światło zgasło więc ruszył do przodu, wciąż
starając się pozostać niezauważalnym.
Zauważył ją w tym samym czasie kiedy z jej gardła
wydobyło się ciche westchnięcie. Widział rany na jej całym nagim ciele. Blada.
Chuda. Inna.
Serce zatłukło mu w piersi, zalewające się bólem i
rozpaczą.
Podszedł do niej i natychmiastowo przygarnął jej ciało
w objęcia, składając ciepły pocałunek w czoło.
- Van – wymruczał, gładząc ją po nagich, poranionych
plecach. – Jestem tu z tobą. Już nic Ci nie grozi.
W oczach stanęły mu łzy.
I właśnie wtedy usłyszał za sobą szyderczy śmiech, a po
chwili znany mu doskonale głos:
- Nie bądź tego taki pewien… Założę się, że teraz dużo
grozi wam obojgu.
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nie skończyłaś z pisaniem :)
OdpowiedzUsuńProlog jest taki jak lubię - tajemniczy, niezbyt długi i trzymający w napięciu. Chociaż jak na mój gust trochę zbyt mało w nim opisów, bo ciężko jest się wczuć. Ale to tylko moje odczucia ;D
Już nie mogę doczekać się rozdziału pierwszego. Historia zapowiada się obiecując i coś mi mówi, że będzie nie mniej ciekawa niż poprzednia (i ta dokończona i niestety przerwana) ;) Także życzę ci dużo weny i obyś dokończyła tego bloga. Tak na dobry początek ;)
http://please-help-me-i-love-you.blogspot.com/
Woooooow *.* wyczepiste opowiadanie :D ciesze sie ze nie porzucilas pisania, bo masz npr. niesamowit talent nie moge sie doczekac kolejnych czesci ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie wiem co powiedzieć! Prolog jet po prostu woooow.! Czytałam twojego wcześniejszego bloga i był genialny, więc z twoimi zdolnościami ten zapewne też będzie świetny. Na pewno będę czytać bo już sam prolog mnie tak zaciekawił że masakra. Czekam na rozdział mam nadzieję że pojawi się jak najszybciej:*
OdpowiedzUsuńO mój Boże... Ciesze się że tu weszłam i zaczęłam czytać tego bloga... Jest niesamowity, tyle napięcia i sprzecznych emocji. Uwielbiam ♥
OdpowiedzUsuń